Relacja Leonarda Bura o Franciszku Kudławcu
ARCHIWUM STOWARZYSZENIA SZARYCH SZEREGÓW
Franciszek Kudławiec ps. "Gentili" (brat zakonny)
Ur. 3.05.1909 r. Szymbark
Syn: Andrzeja i Aniela
Do ZHP wstąpił w wieku 10 lat. Z harcerstwem, nawet w okresie pobytu w zakonie Franciszkanów utrzymywał żywy kontakt. Po odbyciu zawodowej służby wojskowej, w 1935 roku wstąpił do zakonu franciszkańskiego w Niepokalanowie, gdzie jako brat zakonny uczył się przygotowując do prac misyjnych poza granicami Polski. Posiada między innymi odręcznie napisane przez Ojca Maksymiliana pismo, w którym Ojciec Kolbe zapowiada, że druh Kudławiec pojedzie na misje.
Napaść niemiecka w 1939 roku na Polskę wywołała między młodszą a przeszkoloną wojskowo kadrą braci zakonnych inicjatywę zgłoszenia się do szeregów WP, w tym również druha Kudławca do służb sanitarnych. Druh Kudławiec pracował jako sanitariusz w szpitalu polowym w oblężonej Warszawie.
Po kapitulacji Warszawy wrócił do Niepokalanowa, skąd został wraz z Ojcem Kolbe i znakomitą większością pozostałych zakonników internowany w Ostrzeszowie. Z miejsca internowania uciekł na kilka dni przed zwolnieniem, aby uchronić go przed aresztowaniem, wysłał druha Kudławca do zakonu Ojców Marianów w Warszawie (Bielany), gdzie jako brat zakonny pełnił szereg funkcji gospodarczych. W tym też czasie zajmował się młodzieżą skupioną wokół klasztoru, przeważnie ministrantami. Z nich stworzył działającą oczywiście niejawnie drużynę harcerską. W czasie Powstania Warszawskiego druh Kudławiec jest znów sanitariuszem w powstańczych punktach opatrunkowych. Na jednym z nich został zawalony gruzami. Wyszedł poturbowany i nadal pełnił swoją funkcję.
Po upadku Powstania Warszawskiego, wykorzystano jego habit, zaopatrzono w pismo RGO (pisane w języku polskim i niemieckim) i powierzono wyprowadzenie z Warszawy pokaźnej grupy ponad 100 dzieci, w tym szereg sierot lub dzieci zagubionych, w tym także dwójkę dzieci pochodzenia żydowskiego. Druh Kudławiec, wszystkie te dzieci wyprowadził etapami z Warszawy, dotarł do Częstochowy, tam uzyskał dla nich stałą pomoc i zakwaterowanie. (Byli to wyłącznie chłopcy). Jednocześnie podjął starania znalezienia bliższych lub dalszych rodzin tych dzieci. Do maja 1945 roku ponad 70 dzieci znalazło swoich dalszych lub bliższych krewnych. W maju 1945 roku pozostałych 30 chłopców druh Kudławiec przewiózł etapami do Wielkopolski, gdzie ulokował ich na okres letni w gospodarstwie rodziców w Kłecku Wlkp. koło Gniezna. Jesienią 1945 r. otrzymał za poparciem wojewody Poznańskiego Brzezińskiego lokal na sierociniec przy ul. Chrobrego w Gnieźnie, dokąd przeniósł chłopców. Tam też otrzymał przydział bezpłatny 25 litrów mleka i 10 kg chleba dziennie. Aby utrzymać i ubrać tą liczną gromadę uruchomił sklepik harcerski, cały zysk przekazując na utrzymanie chłopców. W Gnieźnie poszukiwał też nadal krewnych dzieci. Kilku się jeszcze znalazło w tym krewni dzieci żydowskich. Wreszcie w 1948 roku, pozostałych dwudziestu kilku chłopców, sierot, przejęła pod opiekę państwowa instytucja. W czasie opieki nad dziećmi w Kłecku i Gnieźnie stworzył druh Kudławiec z podopiecznych drużynę harcerską. Do klasztoru Franciszkanów już nie wrócił. Podjął pracę kościelnego w kościele garnizonowym w Poznaniu przy ul. Szamarzewskiego 3. Przez cały okres powojenny był czynny w ruchu harcerskim. Dzisiaj jest jeszcze członkiem Komisji Historycznej ZHP w Poznaniu.
W 1981 roku wstąpił do Koła Kombatantów "Solidarność", a wystąpił ze ZBOWID-u. Znam druha Kudłowca jako człowieka niezwykle prawego, uczynnego, skromnego. Zupełnie nie dba o korzyści materialne. Żyje samotnie w małym pokoiku na poddaszu, w budynku przynależnym do kościoła przy ul. Szamarzewskiego w Poznaniu. Utrzymuje się ze skromnej renty.